Macierzyński – w sumie brzmi to całkiem przyjemnie, ale jak jest naprawdę? No właśnie…
Po narodzinach Zuzi miałam 6 miesięcy urlopu macierzyńskiego, potem czekał na mnie powrót do rzeczywistości, do pracy, do kontaktu z ludźmi. Cieszyłam się strasznie, choć miałam lekki strach w oczach, jak sobie poradzę po tak długiej przerwie, czy nie pomylę się, czy nie narobię jakiegoś bałaganu. Strach miał wielkie oczy i bałam się niepotrzebnie. Wdrożyłam się szybko we wszystko i nadrobiłam zaległości. Brakowało mi tego, choć jak wiadomo zawsze trafi się ktoś kto Ci popsuje humor, ktoś kto podłoży tak zwaną świnię. Druga ciąża to było dla nas zaskoczenie, po 4 miesiącach pracy znów musiałam ogłosić, że idę na zwolnienie. Chwila ogłoszenia tej nowiny w pracy to był dla mnie mega stres, ale mile się zaskoczyłam. Nie mogłam dalej pracować, nie tylko przez wzgląd na miejsce pracy ale także przez to, że ciąża była od początku zagrożona, płód w 7 tygodniu ciąży był zbyt mały i nie wiadomo było jak się będzie rozwijał. Znów przerwa w pracy, siedzenie w domu i uważanie na siebie. Gdy minął 16 tydzień poczułam ulgę – mówiłam sobie wszystko będzie dobrze. Były chwile, że czułam się jak młody Bóg, mogłam robić wszystko, czasami miałam ochotę przekopać całą naszą działkę rekreacyjną, ale więcej było tych gorszych dni. Wiadomo, starałam się uważać na siebie, na ile to było możliwe. Czy nosiłam Zuzię? Zdarzało się, nie byłam w stanie jej wytłumaczyć że nie będę tego robić bo w brzuszku mam dzidzię. Kombinowałam jak się dało byle tylko ograniczać noszenie na rękach. Plusem było to, że Zuzia była i jest bardzo aktywnym dzieckiem i na rękach długo nie pobędzie, ale za to miałam z nią przeboje, bo ciągle mi uciekała, więc zdarzało się że ze spacerów wracałam z drącym się w niebogłosy dzieckiem w wózku lub kopiącą mnie Zuzią na rękach. Taki los podwójnej Mamy. Historię tego co było przed porodem i po już znacie.
Jak jest teraz?
Łatwo nie jest. Czasem denerwuje mnie ten sam schemat dnia. Bycie kurą domową chyba nie jest dla mnie 🙂 Ale przyznam, że czasami jest to bardzo wygodne. Nie nudzę się, bo obowiązków cała masa, ale jak tak sobie myślę jak to było jak pracowałam, to dochodzę do wniosku, że obowiązków mi wcale nie przybyło, a nawet jest nieco łatwiej bo na zrobienie pewnych domowych czynności mam (AŻ) cały dzień. Ale nie byłabym sobą jakbym sobie nie ponarzekała 🙂 No co lenia czasem miewam i nie chce mi się nic kompletnie 🙂
Co będzie dalej?
Jak jest teraz?
Łatwo nie jest. Czasem denerwuje mnie ten sam schemat dnia. Bycie kurą domową chyba nie jest dla mnie 🙂 Ale przyznam, że czasami jest to bardzo wygodne. Nie nudzę się, bo obowiązków cała masa, ale jak tak sobie myślę jak to było jak pracowałam, to dochodzę do wniosku, że obowiązków mi wcale nie przybyło, a nawet jest nieco łatwiej bo na zrobienie pewnych domowych czynności mam (AŻ) cały dzień. Ale nie byłabym sobą jakbym sobie nie ponarzekała 🙂 No co lenia czasem miewam i nie chce mi się nic kompletnie 🙂
Co będzie dalej?
Będzie tak: Zuzia od września pójdzie do przedszkola, Lenka do żłobka, a Mama wraca do pracy i jak się uda wraca na studia mgr. Mam ogromną nadzieję, że dziewczynki dostaną się do wybranych placówek oświatowych, bo koszt jaki ponieślibyśmy za prywatne przekracza nasze możliwości finansowe… Dwoje dzieci w prywatnej placówce to cała moja pensja albo i więcej… Także liczę, że się uda. Znów towarzyszy mi strach związany z powrotem do pracy. Lęk przed tym czy sobie poradzę, jak zniosą dziewczynki rozłąkę ze mną… Ale wiem, że tak być musi, że kiedyś i tak wrócilibyśmy do naszych codziennych obowiązków, niestety w naszych polskich realiach nie da się wyżyć z jednej pensji, mając dwójkę dzieci. A więc cieszę się jeszcze tymi kilkoma miesiącami. Choć w domu też wiele obowiązków spoczywa na mojej głowie, to jednak sama sobie jestem szefem, a to nieco ułatwia sprawę 🙂 No może czasem trochę porządzą mną Dziewczynki 😀
Comments (33)
dasz rade Kochana trzymam kciuki :*
Dziękuję :*
kolejny świetny post ,takie lubie bardzo czytac ale to juz wiesz:)
Dziękuję :*
poradzisz sobie:) poradziłaś sobie za pierwszym razem tak będzie i tym razem
pozdrawiam
Nie wiem czemu, ale lekki strach mi towarzyszy. Mam nadzieję, że będzie dobrze 🙂
A jaką pracę wykonujesz ? Dasz radę , 🙂
Dziękuję :* A pracuję w szpitalu jako sprzedawca sprzętu ortopedycznego i dopasowuję ten sprzęt pacjentom z urazówki lub bezpośrednio na oddziałach. Także praca absolutnie nie dla kobiet w ciąży, chyba że siedziałabym tylko na kasie, ale niestety tak by się nie dało.
czyli jesteś fizioteraputka ? fajna praca z ludzmi ale na pewno meczaca i nie dla kobiety w ciąży:)
Tak dokładnie, jestem fizjoterapeutą 🙂 Na razie tylko z licencjatem, ale mgr jest już w planach 🙂 No niestety nie jest to łatwa praca i wymaga dużej odpowiedzialności za ludzkie zdrowie i życie, ale lubię to co robię i marzę o tym aby czynnie pracować i rehabilitować pacjentów – zwłaszcza tych z neurologicznymi problemami.
widzisz ja mam meza po fachu pracowal 12 lat w zawodzie i w końcu zrezygnowal za mala pensja 🙁 w orodkach rehabilitacyjnych a nie chce zakladac własnej działalności 🙁
No nie dziwię się :/ Zarobki mają się nijak do wykonywanej pracy i ogromu odpowiedzialności. Może kiedyś to się zmieni, kto wie…
A Zuzia będzie mogła już pójść do przedszkola? Mój Franek jest o całe 4 dni młodszy i zaczynamy się zastanawiać, co dalej. Nie złożyliśmy podania do tego nowego żłobka na Podolszycach (bo mój Hubert zapomniał) i pewnie czeka nas prywatna placówka. Albo niania. Boję się i jednego, i drugiego :/
Zuzia 8 września skończy 2,5 roczku i podobno kwalifikuje się do przedszkola o ile nauczy się siusiać do nocniczka 🙂 Je samodzielnie, bez naszej pomocy, więc chociaż tyle 🙂 Do tego nowego żłobka chyba jeszcze macie szansę złożyć, bo teraz przyjęcia były na luty. My Lenkę od września do żłobka wysyłamy, no a Zuzia do przedszkola. O niani na razie nie myślę – pewnie opłata za nią przekroczyłaby moją pensję… Zuzia rok temu chodziła przez miesiąc do żłobka i też się bałam tego wszystkiego, ale ostatecznie zostałam mile zaskoczona. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie 🙂
U nas z nocnikiem też kiepsko, pampersy wygrywają 🙂 Będę musiała odwiedzić jakiś państwowy żłobek i zobaczyć jak to "na żywo" wygląda. Bo cały czas mam wizję strasznych miejsc, gdzie zapłakane dzieci całymi dniami trzymane są w łóżeczkach. Trzeba będzie ją skonfrontować z rzeczywistością 🙂
Nie jest aż tak źle. Zuzia chodziła do państwowego przez jakiś czas i zawsze z uśmiechem na buzi nas żegnała i witała 🙂 Życzę Wam, żeby było podobnie 🙂
Wszystko będzie dobrze. Ja nie miałam gdzie wracać po wychowawczym, więc sprężyłam umysł i teraz pracuję dla siebie.
Też bym tak kiedyś chciała, ale trzeba mieć na to pomysł, a ja chyba mam ich za dużo 🙂
Powrót do pracy nie jest straszny. Najgorsze jest jak dziecko idzie do przedszkola i zaczynają się chorobowe to wtedy pracodawca często kręci nosem 🙂
U mnie same kobitki w pracy i każda ma dzieci, więc chyba zdążył się przyzwyczaić 🙂 A choroba nie wybiera niestety i ktoś kto ma dzieci doskonale powinien to zrozumieć, więc wydaje mi się, że tragedii nie będzie pod tym względem.
Mnie też kiedyś czeka powrót i też się boję, bardzo…
Każda zmiana w naszym życiu przeraża, ale trzeba działać bo inaczej nic nie osiągniemy. A siedzeniem w domu nie opłaci się rachunków niestety :/
a nie myslalas o niani !? za zlobek i przedszkole musisz zaplacic ok 600 zl ! może jakas niania by się znalazła
Małgosiu za opiekę nad dwójką dzieci u nas w mieście krzyczą sobie kolosalne kwoty. Nie wiem czy byłby sens brać nianię jakbym miała na nią przeznaczać całą swoją pensję… Liczę, że uda się dostać do państwowych placówek.
Ty się boisz powrotu do pracy?żartujesz nic się nie zmieniło i na pewno dasz sobie rade,mam nadzieję,że zostanę jeszcze trochę z Tobą,to przekonasz się,że nie jest tak strasznie.pomijając nowe kody NFZ i refundacje,ale wszystko jest do ogarnięcia,szczerze mówiąc to ja nawet nie mogę doczekać się Twojego powrotu buziaczki kochana AM
Hehe 🙂 To mnie pocieszyłaś 🙂 No te kody mnie przeraziły 😀
ale jeszcze masz dużo czasu więc naciesz się dziewczynkami.Wiem,że jako mama boisz się,jak dziewczynki zaklimatyzują się w przedszkolu i żłobku,wiadomo częściej chorują co jest powodem do zmartwienia.Ale Tobie też należy się taka mała odskocznia od rytuału obowiązków,poza tym pewna osoba(mówię oczywiście o sobie)potrzebuje powrotu współpracowniczki.Lojalnego,sumiennego,perfekcyjnego pracownika i super koleżanki :)AM
Oj ten czas minie i to szybko. Ani się obejrzę a już będzie mi się kończył macierzyński. Dziękuję Kochana – wychwalasz mnie tu pod niebiosa 😀 A ja przecież taka zołza jestem 😀 Haha 🙂 Ps. Stęskniłam się trochę 😀
jaka zołza?jak mam Cię nie wychwalać,jak taka właśnie jesteś.Dobrze by było gdybyśmy mogły pracować razem(bardzo bym tego chciała)bo jeśli córeczki by chorowały(czego im nie życzę)nie musiałabyś się martwić kto Cię zastąpi w pracy,ale ta decyzja w gestii szefa…czas pokaże co będzie dalej.Życzę nam obu dobrej pracy niezależnie jakie nastąpią okoliczności.Buziaczki pa
🙂 Miejmy nadzieję, że każda z nas będzie zadowolona 🙂 Fajnie byłoby znów razem być w jednym miejscu 🙂
Mam nadzieję, że uda się dziewczynkom dostać do państwowych placówek. U nas podobny dylemat będzie za rok zapewne.
Trzymaj się Kochana!
Też mam taką nadzieję i na razie innej opcji nie biorę pod uwagę 🙂
Powodzenia! I podziwiam optymizm życiowy – moja dwójka i praca zdalna dają mi nieźle w kość 🙂