Jak minął Wam dzisiejszy dzień?
Ja ledwo stoję na nogach…
Zmęczona i wyczerpana…
A przecież to jeszcze nie jest koniec dnia…
Oj jak mi się marzy wyspać 🙂
A jak to było dzisiaj z nami…
5.00 rano – pobudka.
5.15 – karmienie Lenki.
6.00 – Tata jedzie do pracy a Zuzia do Prababci.
6.30 – chwila dla mamy – czyli szybki prysznic 🙂
6.55 – Mama robi pranie.
6.55 – Mama robi pranie.
7.00 – noszenie marudzącej Lenusi 🙂
8.00 – zaparzam kawę z nadzieją, że uda mi się wypić ją jeszcze ciepłą 🙂
8.30- karmienie Lenki.
9.00 – półgodzinne noszenie Lenusi na rękach, żeby się uspokoiła i zasnęła.
9.30 – w końcu udało mi się wypić wcześniej zrobioną kawę – oczywiście ZIMNĄ 🙂
Lenka nadal śpi, więc Mama nadrabia zaległości blogowe 🙂
11.15 – karmienie Lenki.
Szybciutko ogarniamy się i jedziemy do szpitala na rehabilitację.
12.40 -masaż Lenusi i małe plotki Mamy z koleżankami.
13.00 – następnie idziemy na ćwiczenia metodą Vojty.
13.30 – odwiedzamy Ciocię Anetkę, którą z tego miejsca pozdrawiamy 🙂
13.45 – karmienie Lenki.
Szybki kurs autkiem do Prababci po Zuzię.
15.30 – odebranie Tatusia z pracy – auto Taty w naprawie niestety…
Kilka kursów po mieście, małe zakupy spożywcze…
17.30 – powrót do domu…
17.45 – karmienie Lenki.
Mama je szybki obiad – SPAGHETTI w wykonaniu Taty 🙂
Kolacja Zuzi – jej ulubiona jajecznica 🙂
Czas na bajkę – Alvin i wiewiórki 3 rządzą 🙂
Mama pije kawę – HURRA 🙂
Jeszcze tylko sprzątanie mieszkania i kąpiel Dziewczynek…
A potem znów karmienie Lenki i może uda się obejrzeć jakiś film w TV 🙂
Niby nic szczególnego ale padam ze zmęczenia…
Ale to nic – dla takich widoków mogę mieć codziennie zwariowany i zabiegany dzień 🙂
Dla takich widoków chce się po prostu żyć 🙂
Comments (18)
widzę, że i u was zawitała Vojta.
Jakie masz odczucia? tzn. jak to znosisz psychicznie?
Uszy do góry, jesteś świetnie zorganizowana!
Kochana chyba się uodporniłam na to wszystko… Może fakt, że sama z rehabilitacją mam wiele wspólnego tak na mnie wpłynął… Wiem, że musimy przez to przejść… Krzyk jest i będzie jak tylko jakaś obca osoba ją dotyka, ale najgorsze że w domu muszę ćwiczyć z nią sama i tego się obawiam najbardziej. Niestety ale te ćwiczenia nie są przyjemne i uważam że są bolesne dla dziecka…
A jeśli chodzi o organizację to raczej należę do tych mało zorganizowanych 🙂
Kochana chyba się uodporniłam na to wszystko… Może fakt, że sama z rehabilitacją mam wiele wspólnego tak na mnie wpłynął… Wiem, że musimy przez to przejść… Krzyk jest i będzie jak tylko jakaś obca osoba ją dotyka, ale najgorsze że w domu muszę ćwiczyć z nią sama i tego się obawiam najbardziej. Niestety ale te ćwiczenia nie są przyjemne i uważam że są bolesne dla dziecka…
A jeśli chodzi o organizację to raczej należę do tych mało zorganizowanych 🙂
A z jakiego powodu się rehabilitujecie? Coś nie tak z napięciem mięśniowym? Czy "na wszelki wypadek"? Co się dzieje?
A z jakiego powodu się rehabilitujecie? Coś nie tak z napięciem mięśniowym? Czy "na wszelki wypadek"? Co się dzieje?
Lenka ma wzmożone napięcie mięśniowe. Po wstępnym badaniu rehabilitantki kilka odruchów jest nieprawidłowych, dlatego rehabilitacja jest konieczna. Mam tylko nadzieję, że szybko się z tym uporamy.
Lenka ma wzmożone napięcie mięśniowe. Po wstępnym badaniu rehabilitantki kilka odruchów jest nieprawidłowych, dlatego rehabilitacja jest konieczna. Mam tylko nadzieję, że szybko się z tym uporamy.
widzę, że i u was zawitała Vojta.
Jakie masz odczucia? tzn. jak to znosisz psychicznie?
Uszy do góry, jesteś świetnie zorganizowana!
Na ostatnim zdjęciu Lenka wygląda jak lalka 🙂 pozdrawiam i abyśmy nie zapomniały cieszyć się ,, małymi rzeczami ,, <3
Staram się Małgosiu :* Po tylu przeżyciach jakie mieliśmy nauczyłam się doceniać właśnie te małe rzeczy 🙂
Staram się Małgosiu :* Po tylu przeżyciach jakie mieliśmy nauczyłam się doceniać właśnie te małe rzeczy 🙂
Na ostatnim zdjęciu Lenka wygląda jak lalka 🙂 pozdrawiam i abyśmy nie zapomniały cieszyć się ,, małymi rzeczami ,, <3
Masz wspaniałe i piękne Córeczki: Niech One będą Twoją siłą nawet w te cięższe dni!
:* Dziękuję :* Kochana są, gdyby nie one to życie nie miałoby dla mnie sensu 🙂 I choć czasem ponarzekam sobie (jak każda mama zresztą), to swoje dzieciaczki kocham i bez nich usycham z tęsknoty 🙂
:* Dziękuję :* Kochana są, gdyby nie one to życie nie miałoby dla mnie sensu 🙂 I choć czasem ponarzekam sobie (jak każda mama zresztą), to swoje dzieciaczki kocham i bez nich usycham z tęsknoty 🙂
Masz wspaniałe i piękne Córeczki: Niech One będą Twoją siłą nawet w te cięższe dni!
Faktycznie pracowicie… Ale masz cudne dziewczyny i nie dziwię się, że taki widok wynagradza wszystko! 🙂
Ten dzień do najbardziej pracowitych nie należał, ale jakoś to jeżdżenie w tą i z powrotem mnie wymęczyło… Zresztą daje mi się we znaki brak odpoczynku po porodzie…