Wieczór to dobry moment na refleksje…
Siedzisz samotnie z kubkiem gorącej herbaty w łapce i rozmyślasz…
Nad czym?
Czy warto tak wszystko brać do siebie?
Czy warto tak naprawdę wszystkim się przejmować?
Ostatnie dni utwierdziły mnie w tym, że nie warto.
Życie jest tak ulotne…
Są większe problemy na świecie niż to w co się dzisiaj ubiorę…
Są większe problemy na świecie niż to, co ktoś o mnie myśli…
Cieszmy się każdą chwilą, bo w ułamku sekundy nasz świat może runąć.
W ułamku sekundy można wszystko stracić.
Dawajmy z siebie tyle ile można. w szczególności ludziom, którzy na to zasługują.
Cieszmy się każdym przeżytym momentem w naszym życiu.
Czasami te złe wydarzenia mogą nas wiele nauczyć.
Chyba ma to jakiś sens?
Ja mam po co żyć i mam żyć dla kogo.
Nic innego nie jest dla mnie w tej chwili ważniejsze.
A poniżej są moje dwa powody, dla których tu jestem i które kocham najmocniej na świecie!!! :* :* :*
Siedzisz samotnie z kubkiem gorącej herbaty w łapce i rozmyślasz…
Nad czym?
Czy warto tak wszystko brać do siebie?
Czy warto tak naprawdę wszystkim się przejmować?
Ostatnie dni utwierdziły mnie w tym, że nie warto.
Życie jest tak ulotne…
Są większe problemy na świecie niż to w co się dzisiaj ubiorę…
Są większe problemy na świecie niż to, co ktoś o mnie myśli…
Cieszmy się każdą chwilą, bo w ułamku sekundy nasz świat może runąć.
W ułamku sekundy można wszystko stracić.
Dawajmy z siebie tyle ile można. w szczególności ludziom, którzy na to zasługują.
Cieszmy się każdym przeżytym momentem w naszym życiu.
Czasami te złe wydarzenia mogą nas wiele nauczyć.
Chyba ma to jakiś sens?
Ja mam po co żyć i mam żyć dla kogo.
Nic innego nie jest dla mnie w tej chwili ważniejsze.
A poniżej są moje dwa powody, dla których tu jestem i które kocham najmocniej na świecie!!! :* :* :*
Comments (14)
Końcówka wpisu bardzo mi się podoba, początek nie bardzo 😉
Waga problemu to "punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia".
Dla nas wielkim zmartwieniem jest zdrowie naszych dzieci, najbliższych. I w sumie niech tak zostanie. Dla drugiego będzie to wybór butów, torebki czy korali. Trzeci będzie miał inne zmartwienia.
Dla mnie podstawą jest nigdy nie iść spać pokłóconym z kimś.
Oczywiście, masz rację. Piszę to z własnej perspektywy, czyli zwykłej, przeciętnej osoby, której nie zawsze wiedzie się dobrze w życiu.
Piękny i prawdziwy post 🙂
🙂
:)) Zdecydowanie nie warto żyć problemami, nie warto załamywać rąk. Czasami odpuszczając, skupiając się na tym co jest dla nas ważniejsze przy okazji rozwiązujemy problemy 😉
Ślicznotki dwie :))
Jestem bardzo wrażliwa i rozpamiętuję złe rzeczy, jeśli ktoś mnie raz skrzywdził ciężko mi o tym zapomnieć, ale staram się, dla dobra mojej rodziny, moich dzieci. Jeśli ja będę szczęśliwa to i one będą.
Zdecydowanie trzeba się tegp tekstu trzymać ! I żyć chwilą, choćby czasami…żeby nie zwariować.
Buziaki dla dziewczynek ":*:*
Dokładnie, nie dać się zwariować 🙂 Liczy się to co jest teraz 🙂
Buziaki :* :* :*
Śliczne powody 🙂
Co do przejmowania się- masz zupełną rację. Tylko ja też niestety mam tendencję do nadmiernego przejmowania się, a dopiero po fakcie myślę sobie "po co?". Buziaki dla Was :*
Ja też mam ten sam problem. Przejmuję się zamartwiam, co by było gdyby… A przecież tak naprawdę niszczę w ten sposób siebie i zaniedbuję rodzinę. Nie zapomnę wszystkiego co złe, ale mogę chociaż postarać się cieszyć tym co mam. A mam przecież tak wiele 🙂
Buziaki :* :* :*
Bardzo refleksyjny post. Ciekawa jestem co sprawiło, że tak spojrzałaś na życie. Co by nie było, ja się z tobą zgadzam w 100% życie jest krótkie, a my czasem gonimy nie wiadomo za czym. Dopiero w obliczu problemów uświadamiamy sobie, że nie warto. Ale musimy doceniać to co mamy i cieszyć się każdym dniem spędzonym z naszymi dziećmi. Wówczas w momentach trudnych będą nam zawsze towarzyszyły pozytywne wspomnienia! (http://e-galimatias.blog.pl/)
Tak, problemy potrafią wywrócić nasze życie do góry nogami. Ja mam ich ostatnio zdecydowanie za dużo i stąd moje przemyślenia. Problemy zdrowotne uzmysłowiły mi, że mam wspaniałe osoby obok siebie a ja ich nie doceniałam. Nie chcę potem żałować, że czegoś nie zrobiłam, że coś mnie ominęło.
Trafiłam, Joasiu, na Twojego bloga via inny blog, i m.in. dzięki temu postowi już zagoszczę na stałe. Wzruszyłam się, czytając… Dziękuję.
Pozdrawiam i zapewniam o serdecznej pamięci,
Joanna
Dziękuję :* Bardzo mi miło :*